Martin Scorsese skrytykował swego czasu filmy superbohaterskie i echo jego słów nie milknie do dziś. Wtórowali mu m.in. Francis Ford Coppola i Quentin Tarantino. Chris Hemsworth, jeden z gwiazdorów Marvela, ponownie stanął jednak w obronie filmów o komiksowych herosach. Hemsworth: "superbohaterom należy się trochę szacunku"
To było przykre i zabolało, zwłaszcza, że to słowa moich bohaterów. Przewracam oczami, kiedy ludzie krytykują świat superbohaterów, powiedział
Chris Hemsworth w wywiadzie dla "The Times"
Ci goście też mieli filmy, które nie zadziałały. Wszyscy mieliśmy, dodał aktor.
Kiedy tłumaczyli, co jest nie tak z superbohaterami, pomyślałem sobie "spoko, powiedzcie to milionom osób, które ich oglądają". Czy ci wszyscy widzowie się mylili?
Kinowe zwyczaje nie zmieniły się przez superbohaterów, tylko przez smartfony i media społecznościowe. Filmy superbohaterskie akurat zatrzymały ludzi w kinach w okresie przejściowym. Teraz widownia wraca. Więc superbohaterom należy się trochę szacunku, zauważył
Hemsworth.
Aktor wypowiedział się też o aktorach, którzy dystansują się od kina superbohaterskiego:
Mówią: "Te filmy odnoszą sukcesy - obsadźcie mnie w jednym z nich! Och, mój się nie udał? Skrytykuję je!". Sam dorastałem oglądając opery mydlane. I przeszkadzało mi, kiedy ich gwiazdy mówiły potem o swoim serialu z poczuciem winy. Pokora jest ważna. Jeden ze starszych aktorów z obsady "Zatoki serc" (australijskiego serialu obyczajowego) powiedział kiedyś: "Nie płacą nam za to, żeby dobre linijki brzmiały dobrze, tylko za to, żeby złe brzmiały dobrze". Zapamiętałem to, podsumował
Hemsworth.
Jeszcze w tym miesiącu zobaczymy
Hemswortha w widowisku "
Furiosa: Saga Mad Max".
"Furiosa: Saga Mad Max" - zwiastun
Martin Scorsese o filmach superobhaterskich
Martin Scorsese przyznał, że spędził z superbohaterami Marvela kilka chwil i próbował przekonać się do
MCU, jednak dla niego "nie jest to kino", a raczej -
nawet uwzględniając precyzyjną machinę realizacyjną oraz zaangażowanie utalentowanych aktorów - współczesny "park rozrywki": nie mamy do czynienia ze sztuką o prawdziwych ludziach próbujących przekazać pewne emocje, psychologiczne doświadczenia innym ludziom.